Jednym z żelaznych punktów zwiedzania Tunezji jest Amfiteatr El Jem (Al-Dżamm) w mieście o tej samej nazwie. I my mieliśmy to jako numer jeden na naszej liście zwiedzania i oczekiwaliśmy wiele. Czy budowla spełniła nasze oczekiwania?
Al-Dżamm – historia w pigułce
Amfiteatr w tunezyjskim El Jem (antycznym Thysdrus) to prawdziwy rzymski kolos, trzeci co do wielkości na świecie. Większe są jedynie Koloseum w Rzymie i amfiteatrowi w Kapui.

Został wzniesiony około 238 roku n.e., prawdopodobnie na zlecenie bogatych producentów oliwy z oliwek. Chcieli oni w ten sposób zamanifestować potęgę i prestiż swojego miasta. Mógł pomieścić nawet 30-35 tysięcy widzów, spragnionych oglądania walk gladiatorów i polowań na dzikie zwierzęta. Co ciekawe, w przeciwieństwie do wielu innych, zbudowano go na płaskim terenie, co dodatkowo podkreśla jego monumentalność.
Co pozostało i co można zobaczyć?

Obiekt przez długie wieki służył również jako forteca, a nawet schronienie podczas lokalnych powstań, w tym obrona berberyjskiej księżniczki Al-Kahiny przed Arabami. Swoją drogą to bardzo ciekawa, trochę bajkowa opowieść. Odsyłamy do Wikipedii.
Od 1979 roku figuruje na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Mimo upływu blisko dwóch tysięcy lat i lokalnych zniszczeń (m.in. w celu pozyskania budulca), Amfiteatr El Jem zachował się w zaskakująco dobrym stanie – przez wielu historyków i turystów uważany za lepiej zachowany niż rzymskie Koloseum. Można podziwiać imponujące, trzy kondygnacje arkad, choć część murów została w przeszłości rozebrana.
Największe wrażenie robią:
- Arena: Ogromna, eliptyczna przestrzeń, która natychmiast przenosi w czasy krwawych widowisk.
- Podziemia (Hypogeum): Bardzo dobrze zachowany system korytarzy i komór pod areną, którymi transportowano gladiatorów i dzikie zwierzęta na spektakle.
- Trybuny: Zachowane fragmenty widowni, na które można wejść, aby poczuć skalę widoku i podziwiać panoramę współczesnego El Jem.

Nasze wrażenia z Amfiteatru El Jem
Już przed wyjazdem do Tunezji zaplanowaliśmy odwiedzenie tego miejsca i nasze oczekiwania były spore. Nie zawiedliśmy się. Amfiteatr El Jem zrobił na nas spore wrażenie. Prawdopodobnie z powodu wielkości tej budowli.




Stojąc pośrodku areny, w otoczeniu tych potężnych murów z piaskowca, czuć ciężar historii. Monumentalna i właściwie obca nam architektura działa na wyobraźnię. Dodatkowo cały obiekt można swobodnie zwiedzać, wejść w każdy zakamarek, zajrzeć za każdy kamień. Początkowo ma się wrażenie, że można się łatwo zagubić. Jednak amfiteatr nie jest aż tak duży. Nie zgubiliśmy się.
Można też zejść do chłodnych i tajemniczych podziemi oraz wejść na trybuny, aby ogarnąć wzrokiem cały obiekt.
Niestety nie wszystko jest dostępne dla każdego.
Dostępność dla osób starszych i mniej sprawnych
Choć obiekt jest starożytną budowlą i nie jest w pełni dostosowany do norm dostępności dla osób mniej sprawnych, zwiedzanie części ruin jest możliwe.
- Arena i pierwszy poziom: Główna arena jest płaska i łatwo dostępna. Pierwszy pierścień galerii na poziomie gruntu jest również dostępny bez większych przeszkód.
- Schody i wyższe kondygnacje: Wejście na wyższe poziomy trybun oraz zejście do podziemi odbywa się po stromych, często nierównych i wytartych kamiennych schodach. Dobudowane schody dla turystów są bardzo strome i mimo barierek nie są łatwe do pokonania.
Ciekawostka filmowa
Amfiteatr El Jem był tak realistyczną i dobrze zachowaną scenerią rzymskich walk, że posłużył jako jedno z głównych miejsc do kręcenia słynnego, oscarowego filmu „Gladiator” (2000) z Russelem Crowe’em. Choć akcja filmu osadzona jest w Rzymie, to właśnie tunezyjski kolos odgrywał kluczowe sceny walk na arenie. Nie mieliśmy wrażenia, że jesteśmy w filmie ,a późniejsze porównanie scen z filmu kompletnie nie pasowało do naszych fotek i wspomnień.